- W 2025 roku kopalnia Piast obchodzi jubileusz 50-lecia. To w grudniu 1975 roku uruchomiono pierwszą ścianę wydobywczą zakładu. 50 lat pracy, wyzwań, przełomowych wydarzeń i historii kilku pokoleń ludzi, którzy tworzyli i tworzą ten zakład. Jubileuszowi towarzyszyć będą wydarzenia, spotkania i publikacje, przybliżające pół wieku działania i rozwoju kopalni. O wszystkim będziemy Was informować na stronie pgg.pl oraz na profilach w mediach społecznościowych – czytamy na stronie Polskiej Grupy Górniczej, do której należy kopalnia.
W normalnych czasach, napisalibyśmy okolicznościowy tekst o ciężkiej pracy i czarnym złocie. Nie żyjemy jednak w normalnych czasach.
Górnictwo, na którym wciąż opiera się powiat bieruńsko-lędziński, ma więcej wrogów niż przyjaciół.
Bruksela realizuje Zielony ład, który jest zabójczy dla gospodarki i ludzi. Koszt energii w Unii Europejskiej jest dwa-trzy razy wyższy, niż w Chinach i USA. W tych krajach nie obowiązuje jednak absurdalny, korupcjogenny system dobijania energetyki surowcowej i subsydiowania odnawialnych źródeł energii. Bez taniej i dostępnej energii nie ma sprawnej gospodarki, skutecznej obronności i społecznego dobrobytu - jednym słowem, nie ma niczego. Szkoda, że za to szaleństwo będzie musiał bezpośrednio zapłacić powiat bieruńsko-lędziński. Teoretycznie nie jesteśmy w najgorszej sytuacji, ponieważ Piast ma fedrować do 2035 roku, a Ziemowit pociągnie o dwa lata dłużej. Czy jednak można wierzyć Komisji Europejskiej, która nie schodzi z drogi radykalnej, rewolucji klimatycznej.
Nie znamy dnia ani godziny, kiedy Bruksela całkiem położy szlaban na węgiel, a polski rząd będzie za słaby albo zbyt strachliwy, aby oprzeć się tej presji.
W 2020 roku Polska Grupa Górnicza przygotowała symulację na wypadek gwałtownego odejścia Polski od górnictwa. Powiat bieruńsko-lędziński znalazł się na samym szczycie poszkodowanych. W pierwszej fazie bezrobocie mogłoby wzrosnąć nawet do 50 proc. Nie oznacza to, że powinniśmy zrezygnować z polityki klimatycznej, ale musimy to robić z głową. Niestety, Zielony Ład przestał być projektem społeczno-gospodarczym, a stał się polityczno-ideologicznym narzędziem w walce o władzę i pieniądze w Unii Europejskiej. To nie jest dobry plan dla Polski, Śląska i powiatu bieruńsko-lędzinskiego.
Najgorsza w tym wszystkim jest świadomość, że te wszystkie ofiary i wyrzeczenia nie mają żadnego uzasadnienia ekonomicznego i ekologicznego.
Unia Europejska przestała się liczyć w światowej gospodarce i emituje zaledwie 8 proc. dwutlenku węgla. Jeśli katastrofa klimatyczna ma nadejść to i tak nadejdzie, bo na Ziemi są jeszcze takie państwa jak: Chiny, USA, Indie, Brazylia, Nigeria, Pakistan, Australia, RPA, Rosja, Ukraina i wiele innych, które swój rozwój opierają na interesie narodowym, a nie na klimatycznym wyznaniu wiary. Poza tym, Bruksela narzucając na europejski przemysł drakońskie obostrzenia nie powoduje, że fabryki znikają. Ich właściciele przenoszą interesy do regionów świata, gdzie nad gospodarką nie wisi „zielony” bat. Unia Europejska nie redukuje, a jedynie przenosi poza swoje granice emisję CO2. Zielony Ład to przede wszystkim ogromny interes. Z analizy francuskiego think tanku Institut Rousseau wynika, że Unia Europejska musi zainwestować 40 bilionów euro, aby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r. Ktoś tę gigantyczną kasę musi zarobić. Niestety, na liście wygranych na pewno nie będzie załogi kopalni Piast.
Komentarze