O sytuacji wokół popularnego „Domu Górnika” przy ul. Pokoju 106 w Lędzinach, pisaliśmy przed miesiącem, ale wracamy do tego tematu, ponieważ pojawiły się nowe, także kryminalne wątki. Przypomnijmy, że w poprzednich latach kwaterowano tutaj ludzi z problemami socjalnymi, którym tutejszy samorząd nie chciał albo nie mógł pomóc. Ponad połowa z nich nie ma nawet lędzińskiemu meldunku, co oznacza, że nie próbowano nawet uregulować ich formalnego statusu. Utrzymanie budynku kosztuje gminę ponad 800 tysięcy złotych rocznie. Czynsz i inne dochody najmowe pokrywają zaledwie połowę tej kwoty.
Oznacza to, że gmina dokłada do tego interesu 400 tys. zł, ale to nie wszystko.
Obiektem zarządza spółka Ecorek, której głównym zadaniem jest gospodarka odpadami komunalnymi i odbieranie śmieci od mieszkańców, a nie administrowaniem hotelem. Generuje to dodatkowe 120 tys. zł kosztów i strat. Generalnie miasto przez lata dokładało do „Domu Górnika” pół miliona złotych rocznie, choć znajdujące się w nim mieszkania nie spełniały funkcji socjalnych ani komunalnych. Sprawy finansowe to zaledwie część problemu. We wrześniu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał decyzję o zakazie użytkowania budynku przy ul. Pokoju 106, ze względu na fatalny stan techniczny. Widoczne są spore ubytki elewacji w połączeniach między płytami. Do wymiany jest stolarka okienna, płytki PCV w korytarzach, instalacja c.o. wraz z grzejnikami i skorodowanymi rurami doprowadzającymi wodę. Trzeba naprawić schody zewnętrzne wraz ze słupami podtrzymującymi zadaszenie. Wymienić należy też instalację elektryczną. Trudno się dziwić decyzji PINB tym bardziej, że można się było jej spodziewać. Pierwsze uwagi nadzoru budowlanego wpłynęły do lędzińskiego magistratu już w 2019 roku. Od tamtego czasu, nie zrobiono prawie nic, aby budynek uratować. Niektóre z pism inspektora nie doczekały się nawet odpowiedzi. W połowie października burmistrz, radni i prezes Ecoreku wizytowali budynek. Zobaczyli okna bez szyb, sypiącą się elewację, zalane piwnice, instalacje elektryczne zagrażające życiu i zdrowiu, a do tego wilgoć oraz sanitariaty i wspólne łazienki w stanie urągającym standardom XXI wieku.
Pomijając problemy finansowe i techniczne, z czysto humanitarnych względów po prostu nie wypada, aby ludzie żyli w takich warunkach.
Miasto odwołało się od decyzji PINB do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, aby zapewnić mieszkańcom możliwość pozostania w budynku przynajmniej do końca zimy. Burmistrz Marcin Majer zadeklarował, iż zrobi wszystko, aby do marca przyszłego roku w Lędzinach powstało 15 nowych kontenerów mieszkalnych, o przyzwoitym metrażu, z indywidualnym zapleczem sanitarnym. Zamieszkają w nich osoby, którym z mocy prawa przysługują mieszkania socjalne. Co ze starym budynkiem? Miasto rozważa różne opcje, a w wśród nich budowę na ul. Pokoju 106 mieszkań w ramach Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Jest to program wspierany przez państwo i samorządy lokalne. W tym systemie lokatorzy nie są właścicielami mieszkania, ale dzięki wniesieniu opłaty (maksymalnie 30% wartości), zyskują prawo do korzystania z niego do końca życia. Rozwiązanie problemu „Domu Górnika” jest w interesie całych Lędzin, ponieważ miasto przestanie dopłacać do pseudo-hotelu, a ludzie w trudnej sytuacji znajdą godziwe warunki do życia.
Mimo tego, nie wszystkim zależy na pozytywnym zakończeniu sprawy zrujnowanego budynku i jego lokatorów.
Dosyć nieoczekiwanie ożywili się przedstawiciele poprzednich władz miasta, którzy publicznie zaczęli „doradzać” nowemu burmistrzowi co ma w tej sprawie zrobić. Jednocześnie w mieście pojawiły się ulotki straszące mieszkańców, że w budynku powstanie hotel dla imigrantów. Podobne treści pojawiły się także w lokalnych portalach społecznościowych. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa wpłynęło już do prokuratury. Ponieważ w internecie nic nie ginie jest spora szansa, że poznamy autorów tej hejterskiej kampanii. Wtedy się dowiemy, kto sieje niepokój na ul. Pokoju...
Jerzy Filar