Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 7 listopada 2024 02:14
PRZECZYTAJ!
Reklama

Tu mieszkają, tam pracują

Bieruń znalazł się wśród ośmiu miast Metropolii, gdzie więcej osób przyjeżdża do pracy, niż wyjeżdża. W Lędzinach katastrofa. Miasto nie ma pracy dla swoich mieszkańców, a zarobkowa emigracja jest jednym z większych problemów rozwojowych. Imielin, Bojszowy i Chełm Śląski też są pod kreską.
Tu mieszkają, tam pracują

 

Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia przygotowała opracowanie pokazujące szlaki wewnętrznego przemieszczania się pracowników. To niezwykła analiza, która wymagała przetworzenia i zinterpretowania ogromnej liczby cząstkowych informacji. Mapa powstała w oparciu o opracowania Głównego Urzędu Statystycznego, Ministerstwa Finansów i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

– Z zebranych danych wynika, że największy przepływ ludności związany z zatrudnieniem odbywa się na linii Katowice – Sosnowiec. Gminy, do których więcej osób przyjeżdża do pracy niż wyjeżdża, to: Katowice, Gliwice, Tychy, Tarnowskie Góry, Mikołów, Chorzów, Dąbrowa Górnicza i Bieruniu – informuje GZM.

 

Bieruń
przyjazdy 3659
wyjazdy 3423

 

Obecność dwudziestotysięcznego Bierunia w tym zestawieniu może zaskakiwać. Jest najmniejszy w gronie miast, które są na plusie zarobkowej migracji. Mikołów jest dwa razy większy, Tarnowskie Góry – trzy, a pozostałe miejscowości to przynajmniej stutysięczniki. To ważny wskaźnik, ponieważ mali mają gorzej. Im mniejsza miejscowość tym większe ograniczenia ma lokalny rynek pracy. Bieruń broni się nie tylko obecnością kilku dużych zakładów pracy. Dużo zależy od prorozwojowej polityki samorządu, która w tym przypadku przynosi rezultaty. Dla większości bierunian ich miasto jest nie tylko sypialnią, ale także miejscem do życia. Pracować przyjeżdżają tutaj mieszkańcy, m.in.: Tychów (751), Bojszów (569), Lędzin (386), Chełma Śląskiego (319), Imielina (252). Najpopularniejsze kierunki zarobkowych wyjazdów to: Tychy (1459), Katowice (724), Lędziny (105), Bojszowy (86), Gliwice (55).

 

Lędziny
przyjazdy 872
wyjazdy 2801

 

W przypadku drugiego co do wielkości miasta naszego powiatu sytuacja wygląda znacznie gorzej, a wręcz katastrofalnie. W Lędzinach choć mieszka niewiele mniej ludzi, niż w Bieruniu, migracyjne proporcje są diametralnie inne. Niespełna dziewięciuset przyjezdnych znalazło pracę w Lędzinach. Natomiast prawie trzy tysiące lędzinian, nie znajdując oferty na lokalnym rynku, musi zarabiać poza rodzinnym miastem. Niektórzy bagatelizują takie statystyki uznając, że to nie ma znaczenia, ponieważ w śląskiej Aglomeracji wszędzie jest blisko. To nieprawda, bo nie chodzi o odległości ale o pieniądze. Jeśli ktoś pracuje poza swoim miastem, wcześniej czy później pojawia się pokusa przeprowadzki do miejscowości gdzie jest etat. Na korzyść zmiany przemawiają nowe więzy towarzyskie, wygoda, atrakcyjniejsza oferta społeczna (szkoły, sklepy, placówki kultury itp.). Emigrujący mieszkańcy do katastrofa dla samorządu. Maleją wpływy do budżetu z tytułu podatków, topnieją rządowe subwencje oświatowe czy socjalne, zamiera lokalny rynek usług, a miasto przechodzi w stan wegetatywny. Taki los czeka Lędziny, jeśli władze nie wezmą poważnie tych ostrzeżeń. W Lędzinach pracują mieszkańcy, m.in.: Tychów (176), Mysłowice (136), Bierunia (105), Chełma Śląskiego (72), Imielina (68). Strumień wyjazdów jest ponad trzy razy większy. Główne kierunki to: Tychy (1074), Katowice (399), Bieruń (386), Mysłowice (225), Imielin (76).

 

Mniejsi mają mniejsze pole manewru

 

W Imielinie, Bojszowach i Chełmie Śląskim migracyjne kierunki narzuca demografia. Mniejsze miejscowości, jeśli nie są zdominowane przez działalność rolniczą, siłą rzeczy nie oferują zbyt wielu możliwości zarobkowych. Tak też jest u nas.

Do pracy w Bojszowach przyjeżdża 650 osób. Najpopularniejsze kierunki to: Tychy (135), Bieruń (86), Lędziny (29), Katowice (19), Mysłowice (14). Wyjeżdża 1801 osób, najwięcej do: Tychów (630), Bierunia (569), Katowic (160), Lędzin (37), Gliwic (22).

Z Chełmem Śląskim etatowo związało się 341 przyjezdnych, w tym z Imielina (57), Mysłowic (47), Lędzin (40), Bierunia (28), Katowic (15). Z kolei pracę poza rodzinną gminą znalazło 1291 mieszkańców Chełma. Najbardziej popularne kierunki: Bieruń (319), Katowice (230), Tychy (173), Mysłowice (120), Lędziny (72).

Do Imielina przyjeżdża pracować 594 osób. Najwięcej z Mysłowic (92), Lędzin (76), Chełma Śląskiego (56), Bierunia (36), Katowic (32). Ponad trzykrotnie więcej imielinian, a dokładnie 1761 znalazło zatrudnienie gdzieś indziej. Głownie w Katowicach (443), Mysłowicach (273), Bieruniu (252), Tychach (246), Lędzinach (68).


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama